Krótki spacer w lesie zakończył się po 17 dniach koszmaru
Takie historie zdarzają się tylko w filmach lub… w rzeczywistości. Tę napisało życie i na pewno powstałby z tego niezły scenariusz. Spacer pewnej Amerykanki po lasach Maui okazał się o wiele dłuższy niż chciała i przewidywała.
Maui to jedna z wysp archipelagu Hawajów na Pacyfiku. Znawcy i bywalcy twierdzą, że to prawdziwy raj na ziemi. Ale dla Amandy Eller okazał się prawdziwym piekłem.
Wędrówki po górach czy lasach to świetny sposób na zdrowy wypoczynek, przewietrzenie głowy i odstresowanie. Jednak takie spacery i trekkingi zazwyczaj trwają kilka godzin, a nie 17 dni, jak w przypadku młodej Amerykanki.
Kiedy w maju 2019 roku Amanda wyruszyła do lasu na krótki spacer, nie zabrała ze sobą komórki, jedzenia ani wody. Miała to być zwykła przechadzka, która jednak nie miała końca, ponieważ Amanda na moment zeszła ze szlaku, a potem nie potrafiła na niego wrócić.
Krótki spacer, dwa tygodnie walki o życie
Fizjoterapeutka i instruktorka jogi zgubiła się w rezerwacie leśnym Makawao po północnej stronie Maui 8 maja. Trzymilionowa wycieczka ostatecznie zamieniła się w dwutygodniową walkę o życie. Popularny rezerwat zajmuje prawie 1000 hektarów - jest więc gdzie się zgubić, choć od stolicy Maui dzielą go zaledwie 4 kilometry. Pełen jest stromych wąwozów i lawy wulkanicznej.
Amanda zeszła ze szlaku, żeby się trochę odpocząć. Problem w tym, że nie potrafiła już wrócić na właściwą ścieżkę. - Chciałam wrócić tą samą drogą, którą przyszłam, ale kierowana wewnętrznym przeczuciem wybrałam zupełnie inny kierunek - powiedziała “New York Timesowi”. - Usłyszałam ten głos, który mówił: 'Jeśli chcesz żyć, idź dalej'" - dodała. - I za każdym razem, gdy wątpiłam w swoje intuicje i próbowałam pójść inną drogą niż ta, którą mi wskazywało, coś mnie zatrzymywało, gałąź spadała na mnie, uderzałam się w palec u nogi albo potykałam. Więc pomyślałam sobie: 'OK, jest tylko jedna droga'."
Ale przez te 17 dni, kiedy Amanda była zaginiona, z pewnością przeżyła piekło. Ze względu na skrajne warunki doznała poważnego oparzenia słonecznego, a po upadku ze stromej skały złamała nogę i rozerwała łąkotkę w kolanie. - Stawałam się tak chuda, że zaczęłam poważnie wątpić, czy przetrwam - dodała Amanda.
17. dnia, trafiła nad strumień, szukając "jakiejś rośliny do zjedzenia na obiad i jakiegoś miejsca do spania, które nie byłoby bezpośrednio w błocie". To właśnie wtdy zobaczyła helikopter. Była wychudzona i brudna, ale przede wszystkim, żywa.