Historia mamuta z Obersdorfu. Zapał, który góry przenosił
Skocznia imienia Heiniego Klopfera w Obersdorfie, która w ten weekend gości najlepszych skoczków świata, rodziła się w niecodziennych okolicznościach. Były to czasy, których dziś nie sposób sobie nawet wyobrazić - piękne, romantyczne, nieskomercjalizowane czasy, w których sam zapał potrafił przenosić góry.
Po II Wojnie Światowej niemieccy sportowcy zostali wykluczeni z rywalizacji międzynarodowej, a różnie radzili sobie w trudnym dla nich okresie. Trójka skoczków narciarskich z Oberstdorfu, Sepp Weiler, Toni Brutscher i Heini Klopfer postanowiła przypomnieć światu o niemieckim sporcie w wyjątkowy sposób. Ich celem było zbudowanie największej skoczni świata, by przyciągnąć uwagę do niemieckiego sportu narciarskiego, który wówczas nie mógł uczestniczyć w międzynarodowych zawodach.
Początkowo ich pomysł spotkał się z pobłażliwymi uśmiechami, ale szybko okazało się, że ma on naprawdę rację bytu. Pierwszym planem było powiększenie już istniejącej Schattenbergschanze, ale ostatecznie zdecydowano się na budowę nowego obiektu, który zaprojektował Heini Klopfer, będący zarówno skoczkiem narciarskim, jak i architektem.
Zbieranie funduszy na budowę skoczni też było wyzwaniem. Skoczkowie pukali od drzwi do drzwi, szukając inwestorów, ale również sami angażowali się w pozyskiwanie środków. Sepp Weiler sprzedawał pamiątki z autografami, podczas gdy Toni Brutscher, którego sportowa kariera została przerwana z powodu ciężkich ran wojennych, założył zespół ludowy o nazwie Toni Brutscher Trio. Grając i jodłując, zjeździł cały kraj, zbierając fundusze na budowę skoczni.
Skocznia imienia Heiniego Klopfera została otwarta 2 lutego 1950 roku i od razu stała się jednym z największych obiektów skoków narciarskich na świecie. Przez kilkanaście lat dzierżyła rekord w najdłuższym skoku narciarskim, aż do momentu, gdy walkę o rekord włączyły się skocznie w Bad Mitterndorf, Vikersund i Planicy. Ostatnia modernizacja skoczni miała miejsce w 2016 roku, ale już żaden niemiecki skoczek nie musiał zbierać pieniędzy na jej budowę, jak to robił Toni Brutscher lata temu.