“Forst”, czyli nie taki Giewont jak go malują!
Oglądaliście “Forsta” na Netflixie? My tak. I o ile o kwestiach artystycznych wypowiadać się nie będziemy - bo się nie znamy - to zaciekawiło nas co innego (bo się znamy): widoki, miejsca, lokalizacje, topografia. Mamy wrażenie, że twórcy filmu co nieco nas oszukali. Choć żalu nie mamy, postanowiliśmy wyjaśnić kilka kwestii.
Dla nieobeznanego w temacie widza pewnie to wszystko jedno, czy na Łomnicy jest obserwatorium astronomiczne, meteorologiczne czy tajny dom publiczny. Ale już dla znawców tatrzańskiej czy podtatrzańskiej topografii pewne obrazki z netflixowego hitu mogą nieco irytować. Albo bawić.
“Bo jak można takie głupoty ludziom pokazywać” - krzywią się widzowie w komentarzach do recenzji w popularnych magazynach. Rozumiemy te głosy, bo też otwieraliśmy usta ze zdziwienia, oglądając niektóre sceny. Próbujemy więc nieco to wszystko urealnić.
Zacznijmy od blokowiska z ośnieżonymi Tatrami w tle. Wbrew zapewnieniom twórców serialu to zdecydowanie nie Zakopane. W stolicy polskich Tatr nie ma takich bloków, - w Zakopanem i okolicy są równie paskudne obrazki, ale nie tym razem. "Widok na Zakopane" to w rzeczywistości okrutnie brzydkie osiedle w słowackim Popradzie. Za to w tej scenie widać za Popradem piękny Sławkowski Szczyt i Łomnicę.
Kolejka do agencji
Jak już jesteśmy przy tym ostatnim obiekcie - przy Łomnicy. Rzeczywiście na szczyt da się wjechać kolejką, ale zdecydowanie nie do tajnej agencji towarzyskiej (hm, z drugiej strony, jak jest tajna, to może czegoś nie wiemy?), ale do punktu widokowego i obserwatorium astronomicznego Słowackiej Akademii Nauk. Widoki stamtąd przecudne.
Sporo Szczawnicy w tym Zakopanem. Otóż wydaje nam się, a nawet jesteśmy pewni, że uliczki Zakopanego, którymi pędzą Borys Szyc i koleżanka to najczęściej Szczawnica, wzdłuż potoku Grajcarek w okolicach ulicy Szlachtowskiej i ulicy Samorody.
Z kolei filmowa Fundacja Pamięć Gór na Antałówce to w rzeczywistości Dworek Gościnny w parku zdrojowym w Szczawnicy, a Muzeum Tatrzańskie - naprawdę nie można było pokazać prawdziwego gmachu? - to inhalatorium w Szczawnicy z przerobionym napisem nad wejściem.
Komisarz lubi biegać
Komisariat w Zakopanem to tak naprawdę hotel “Tatry” na polanie Zgorzelisko niedaleko górnej stacji wyciągu w Małem Cichem. A komisarz Forst, mimo że pije całkiem sporo i zażywa jakieś psychotropy, kondycje ma doskonałą: ewidentnie trenuje długie dystanse, gdyż z Kościeliska biega aż nad przełom Białki na Spiszu czyli ponad 30 kilometrów w jedną stronę. Może to było niedzielne wybieganie?
Serpentyny, którymi jedzie Forst na Słowację to w rzeczywistości zakopianka. Piękny tunel również znajduje się na zakopiance - w Lubniu. Ładny most, po którym przejeżdża nasz bohater to Krościenko nad Dunajcem. W kapelach góralskich zwykle nie ma perkusji, a w Jaszczurówce nie ma dyskoteki z muzyką klubową. I takich imprez jak pokazano też nie ma. Górale by tego nie zdzierżyli.
Pewnie podobnych nieścisłości w serialu można znaleźć więcej i na pewno coś jeszcze zauważyliście. To oczywiście tylko taka zabawa z przymrużeniem oka. “Czepiamy” się dla frajdy i dziękujemy twórcom serialu, że mogliśmy trochę pogłówkować. Doceniamy też przepiękne zdjęcia Tatr.